Rozdział 31

Wartość poziomu indywidualnego

Nasza cywilizacja rozgrywa się na wszystkich możliwych poziomach życia, począwszy od osobistego, a skończywszy na ogólnoświatowym. Zło pojawiło się na samym początku historii, gdy ludzkość wyszła poza poziom indywidualny. Zostało ono zapoczątkowane między dwojgiem pierwszych ludzi a Archaniołem, ich opiekunem. Zatem źródło zła zaistniało na poziomie współzależności między nim a mężczyzną i kobietą. Po tym wydarzeniu wszystkie następne poziomy cywilizacji: rodzinny, narodowy czy światowy były już tworzone w złym świecie pod zwierzchnictwem Szatana, co rozpowszechniło jego zło. Na razie nie ma lepszego wytłumaczenia, dlaczego zło tak uparcie towarzyszy ludzkości, która pragnie dobra i szczęścia.

W takim razie tylko poziom indywidualny, gdy Adam symbolicznie przechadzał się z Bogiem po Ogrodzie Eden, ma w sobie pozostałość stanu obecności Bytu Pierwoistnego w naszym świecie. Dlatego essenceizm proponuje proces zbawienia oparty na indywidualnej pracy „misjonarzy–obieżyświatów”. Sposób realizacji tej koncepcji został opisany w czwartej książce o moim systemie. Jej podtytuł to „Wizja nie z tego świata”. Tam właśnie przedstawiłem tych, którzy jako jedyni mogą uwolnić się spod władzy Szatana i zacząć nauczać o zbawieniu kończącym istnienie zła. Stwierdziłem tam, że ci ludzie powinni najpierw nauczyć się naśladować Jezusa Chrystusa. To rodzaj drogi samotności, której On doświadczył, nawet gdy już miał wokół siebie apostołów. Widać zresztą, że szkolił ich, aby, tak jak On, poszli w świat i nauczali Jego ewangelię. Nie mieli tworzyć zborów, kościołów i świątyń, tylko przebywać wśród ludzi i nauczać, tak jak to robił ich Mistrz, Pierwszy Obieżyświat. On dobrze wiedział, że Szatan wciąż panuje nad światem. Stąd rozbudowa chrześcijaństwa prowadzona w oparciu o struktury na poziomach pozostających pod kontrolą Szatana musiała z czasem doprowadzić do stopniowej degradacji tej religii.

Essenceizm potwierdza ewidentny fakt, że nie została zrealizowana wizja Jezusa Chrystusa oparta na koncepcji Królestwa Niebieskiego pochodzącego od Stwórcy. Na dodatek, według tego systemu, może nie dojść do tego, dopóki nie zmienimy naszej złej rzeczywistości, która zaczęła się od tragicznych wydarzeń na samym początku historii ludzkości. Oczywiście wielu ludzi tak o tym nie myśli. Uważają raczej, że bez względu na to, co stało się na początku naszych dziejów, świat dalej rozwija się tak, jakby nic specjalnego się nie stało. Po prostu tak miało być, choć wierzący dodają, że takie były plany Boże. Zresztą najczęściej nie zastanawiamy się nad tym, czy rozwój świata powinien przebiegać inaczej.

Warto jednak wyciągnąć z tego wnioski. Essenceizm wykazuje, że na samym początku dziejów ludzkości koncepcja Stwórcy zatrzymała się w miejscu i od tego czasu nie posunęła się do przodu. Nastąpił bowiem zupełnie inny rozwój naszej cywilizacji, który został zainspirowany przez „złego ojca ludzkości”. Dlatego essenceizm nazywa nasz świat piekłem, choć nie widać, żeby wokół nas biegały diabły z widłami.

Zatem na samym początku historii zatrzymała się sfera dobra i zaczęła się tworzyć sfera zła. Od tego czasu ludzie sterowani duchowo przez siły zła zaczęli budować obecną cywilizację, w której powstał poziom rodzinny, pokoleniowy, społeczny, narodowy itd. Na tych poziomach istnieje już od początku inna rzeczywistość bez Boga. Jest tak dlatego, że Stwórca współdziała tylko z rzeczywistością wytworzoną przez Niego samego, a ta dotyczy tylko indywidualnej duchowości człowieka. Jedynie dzięki temu, że mamy osobę duchową zrodzoną przez Niego, istnieje wciąż wątły poziom świadomości istnienia „czystego dobra” pochodzącego od Stwórcy. Pomimo ogromnego wysiłku Jezusa Chrystusa koncepcja idealnego świata pozostaje wciąż na poziomie indywidualnym.

Chciałbym teraz jeszcze raz przeanalizować koncepcję Jezusa pod kątem jej zrozumienia przez ewentualnych „obieżyświatów”. Jezus zaczął czterdziestodniowy post na pustyni, rzucając Szatanowi wyzwanie do pojedynku. Musiał to zrobić, aby udowodnić wyższość Syna Bożego nad tym upadłym Archaniołem. Oczywiście Jezus „startował” z zupełnie innej pozycji niż my, gdyż nie miał w Sobie upadłej natury. My, mając ją, możemy jednak skorzystać z pomocy Syna Bożego i jego indywidulnego zwycięstwa nad Szatanem. Trzeba po prostu o tym powiedzieć Jezusowi, bez jakichkolwiek formuł modlitewnych: „Jezusie, Synu Boży, chcę zbawić ten świat od zła, a więc bądź ze mną, prowadź mnie według Swej woli. Wiedz, że robiąc to, muszę stanąć tak jak Ty do pojedynku z Szatanem. Bądź stale ze mną i wspieraj mnie”. Zresztą tak też robił sam Jezus, zwracając się do Swego Ojca, tego samego, który jest też naszym Ojcem. Stąd w obecnej sytuacji, z uwagi na naszą upadłą naturę, najlepiej skorzystać z pośrednictwa Syna Bożego. Dla dodatkowego wsparcia dobrze jest mieć kontakt ze swym aniołem stróżem. Bez wątpienia każdy go ma. Wystarczy nadać mu imię i stale się tak do niego zwracać. O obecności przy każdym z nas anioła stróża pisałem już w swoich poprzednich opracowaniach. Ten fakt wynika logicznie z koncepcji stworzenia dokonanego przez Byt Pierwoistny. Warto zatem prawidłowo zrozumieć Jego istnienie oraz związane z nim istoty wspierające Jego dzieci, aby nie czuć samotności.

Zatem modlitwa do Boga lub wzywanie dobrych sił ze świata duchowego w sprawach wyższych niż poziom indywidulny mogą nie mieć logicznego uzasadnienia. Zwłaszcza dotyczy to spraw światowych, narodowych, gospodarczych lub politycznych. Dla przykładu wołanie do Boga, aby wyzwolił jakiś naród spod okupacji wrogiego reżimu, nie ma sensu. Dotyczy bowiem stanu całkowicie sprzecznego z Jego koncepcją, czyli stanu zła, o którym On nic nie wie. Nasza rzeczywistość jest zatem inna niż w planach Stwórcy. Dlatego prawdziwe szczęście dla wyższych poziomów niż indywidualny musi być tworzone przez konkretnych ludzi, choć ich możliwości są też ograniczone i przemijalne. Widać to na przykładzie szczęśliwego zakochania się lub osobistego szczęścia.

Reasumując, poziom działania Opatrzności Bożej, czyli poziom poznawalnych przez nas praw Bożych prowadzących wszystkich do doskonałości, dotyczy na razie tylko poziomu indywidualnego. Jedynie na nim może bazować ludzka sfera dobra. Wyższe poziomy społeczne, jeśli mają być zgodne z koncepcją Stwórcy, powinny być tworzone tylko przez jednostki, które dokonały znaczącego postępu w rozwoju doskonałości osobistej. Taka jest główna rada dla „obieżyświatów”.