Rozdział 28

Wizja miłości we wszechstworzeniu

Stwórca obdarza Swoje wszechstworzenie miłością, a w największym stopniu ludzi. Ta miłość, a dokładnie Pierwoistna Siła Miłości jest swoistą siłą napędową życia. Prowadzi ona wszystko, co jest Jego koncepcją do doskonałości, utrzymując właściwy, czyli dobry kierunek nadany jej przez Niego. Byt Pierwoistny jest doskonały i nie zmienia nigdy jej przeznaczenia. Ktoś, kto jest stworzony „na obraz i podobieństwo Boga”, będąc doskonały jak On, też nie powinien zmieniać jej pierwotnego kierunku. Niestety niedoskonała istota, która znajduje się dopiero w drodze do doskonałości, może ewentualnie zmienić kierunek miłości. Wtedy pojawia się zło, czyli stan przeciwny do ustalonego kierunku miłości. W oczywisty sposób jest niezgodny z koncepcją świata stworzonego przez Boga. Ten stan nazwany jest w moim systemie stanem duchowej śmierci. Pomimo że mieszkańcy Ziemi są fizycznie żywymi ludźmi, to nasze osoby duchowe są odcięte od źródła życia, czyli od Stwórcy. Pozostajemy na niskim poziomie duchowości, zamrożonym w momencie zerwania więzi z naszym Ojcem.

Według essenceizmu istnieje potrzeba naprawy stanu naszej rzeczywistości. Żyjemy bowiem w świecie pozbawionym obecności Tego, który stworzył świat oraz życie i nas samych. Jego nieobecność wśród nas wynika z faktu, że w momencie tragedii na samym początku dziejów utworzyliśmy nieznaną Mu rzeczywistość. Zatem nasz Ojciec Niebieski jest od nas oddzielony stanem zła, który uosabia sobą Szatan.

Badając istnienie miłości w naszej rzeczywistości, musimy najpierw rozumieć, w jaki sposób się ona „pojawiła”. Naukowcy niezmiennie głoszą, że wszechświat „pojawił” się z nikąd. Zatem wszystko się „pojawiło”, jak „królik z kapelusza”, powodując „pojawienie się” galaktyk, gwiazd i planet. Ta sztuczka „pojawiania się znikąd” dotyczy również powstania życia oraz inteligentnych istot, czyli nas. Można więc dojść do wniosku, że i miłość „pojawiła się” znikąd. 

Zatem według naukowców przedtem „nic nie było”. Wbrew takiemu twierdzeniu mój system wyjaśnia, że jednak było „coś”, z czego mogło powstać „wszystko”, chociaż trudno sobie to wyobrazić. To „coś” musiało być źródłem istnienia wciąż jeszcze niemożliwym do zaobserwowania. To znaczy, że mamy do czynienia z „czymś niewidzialnym”, czyli z istnieniem sfery, którą trzeba nazwać istnieniem poza czasem i przestrzenią. Tak to określa mój system analityczny. W ramach początków istnienia musiała być pewna źródłowa praenergia, którą trzeba nazwać Energią Pierwszej Przyczyny. Naukowcy udowodnili, że wszystko powstało z energii. Zatem, skoro miłość jest energią, to wszystko mogło z niej powstać. „Płynie” ona jak strumień twórczej mocy. Mój system stara się udowodnić, że z tego strumienia praenergii, którą przenika Osobowość Bytu Pierwoistnego, wyłoniła się Pierwoistna Siła Miłości. To właśnie jest ta Siła, która stworzyła wszechświat, życie i nas samych.

Reasumując, w moim systemie chcę wykazać, że kluczem do zrozumienia powstania wszechświata jest Pierwoistna Siła Miłości wypływająca nieprzerwanie ze Sprawczego Źródła, którym jest Byt Pierwoistny. Ta idea wynika z faktu ukształtowania przez mój system pewnego rodzaju teorii istnienia dotyczącej wszechświata, życia i funkcjonowania ludzkości.